Dla właściciela posiadającego 100% spółki pozyskanie inwestora udziałowego oznacza, że przestaje on być jedynym właścicielem. Mimo to jego majątek może znacznie wzrosnąć. Jak to się dzieje?
Zobaczmy to na przykładzie. Załóżmy, że spółka generuje corocznie 20 mln zł przychodu i 2 mln zł rocznego zysku, a jej wartość rynkowa wynosi 16 mln zł. Zarząd spółki ma możliwość podwojenia przychodów, 2,5-krotnego zwiększenia zysków i poprawienia dynamiki wzrostu w ciągu 2 lat, o ile zainwestuje dodatkowo 8 mln zł w nową linię produkcyjną lub technologię oraz zwiększenie stanu zapasów. Tak dużej kwoty spółka nie chce lub nie może uzyskać z kredytu. Pozyskuje zatem inwestora udziałowego. Inwestor wnosi 8 mln zł do spółki, za co spółka wydaje mu nowe udziały w takiej ilości, aby w powiększonej spółce inwestor miał 35% udziałów. W wyniku tej transakcji inwestor staje się więc udziałowcem, który nie ma większości głosów.
Załóżmy, że po dwóch latach spółka zgodnie z przewidywaniami osiąga 40 mln zł przychodów i 5 mln zł zysku z perspektywami na dalszy wzrost, a jej wartość rośnie do 50 mln zł. Dotychczasowy właściciel ma 65% spółki, która jest teraz warta 3 razy więcej niż przed pozyskaniem inwestora. Wartość jego części spółki wynosi 32,5 mln zł, a więc ponad dwukrotnie więcej niż wartość całej firmy, której 100-procentowym właścicielem był przed transakcją. Inwestor również zarobił ponad dwukrotnie – z zainwestowanych 8 mln zł uzyskał udziały w spółce warte 17,5 mln zł. Mamy więc do czynienia z transakcją typu „win-win”, na której obie strony wyraźnie zarabiają.
To przykład synergii, gdzie suma dwóch wnoszonych wartości przynosi znacznie więcej niż prosta suma tych wartości. W naszym przykładzie mamy:
16 mln zł + 8 mln zł + efekt synergii = 50 mln zł
Aby podobna transakcja mogła być zrealizowana, przedsiębiorca musi mieć realne perspektywy rozwoju swojej firmy dzięki dokonanej inwestycji. Jest to więc bardzo dobry pomysł dla dobrze przygotowanego biznesu. Liczby założone tak, jak w naszym przykładzie, są realne do osiągnięcia, jeśli wynikają z dobrze przemyślanego, realistycznego planu. Im dalej od realiów i konkretnych działań, tym większe ryzyko, że przyjęte założenia okażą się jedynie życzeniowe.
W naszym przykładzie wszystko poszło zgodnie z planem. W rzeczywistości często pojawiają się jednak komplikacje przedłużające okres inwestycji czy dochodzenia do oczekiwanych efektów. Wówczas wzrost zysków dla obu stron nie jest tak modelowy jak tu prezentowany. Nadal jednak obie strony mogą odnosić korzyści, a ryzyko utraty płynności zostaje ograniczone.